poniedziałek, 6 lipca 2015

CROWDFUNDING JAKO SYMBIOZA MIĘDZY TWÓRCAMI A ODBIORCAMI



       Niektórzy z Was dowiedzieli się już z mojego facebooka o uruchomionej przeze mnie akcji na portalu polakpotrafi.pl, mającej na celu zebranie funduszy na nagranie mojego albumu. Postanowiłem więc napisać szerzej na temat samej idei crowdfundingu, by przybliżyć ją osobom, które do tej pory nie miały z nią styczności.

 Czym jest crowdfunding? 

       Crowdfunding rozwija się prężnie dzięki powszechności Internetu i portali społecznościowych.    Angielska nazwa wskazuje na fundowanie czegoś przez grupę ludzi, społeczność - w języku polskim spotyka się określenie „finansowanie społecznościowe”, ale nie należy tego utożsamiać ze zbiórką charytatywną na jakiś cel dobroczynny. 
        Akcja crowdfundingowa z założenia polega na tym, że w ustalonym czasie twórca ma uzbierać określoną kwotę, potrzebną na zrealizowanie projektu. Osoby uczestniczące w akcji poprzez jej wsparcie nie tylko wspierają projekt, ale często ich zaangażowanie w ogóle warunkuje jego powstanie. Czym różni się to zatem od zwykłej akcji charytatywnej? Otóż osoby wspierające projekt za określony poziom wsparcia otrzymują konkretne profity - "nagrody", które w normalnych okolicznościach często trudno zdobyć, jak np. płytę czy książkę z autografem, czy specjalną dedykacją dla osoby wspierającej, bądź kogoś bliskiego, zaproszenie na udział w jakimś wydarzeniu jak premierowy koncert, czy możliwość śledzenia procesu powstawania projektu jak nagrania, czy filmiki powstałe podczas pracy zespołu nad płytą  i wiele innych atrakcji, które nie są dostępne dla innych. Dzięki dużej ilości osób zaangażowanych, wpłacających nawet drobne kwoty, często udaje się zrealizować duże i kosztowne projekty, na które w dzisiejszych czasach trudno byłoby znaleźć sponsora.
       Ważną zasadą większości portali crowdfundingowych, na których projekty z założenia mają być finansowane w całości lub przeważającej części przez wspierających jest to,  że jeśli nie uda się zebrać założonej kwoty w odpowiednim czasie, to akcja crowdfundingowa kończy się fiaskiem, a wszystkie pieniądze wracają w całości do osób, które ją wspierały. Takie rozwiązanie tym bardziej buduje poczucie współodpowiedzialności odbiorców za proces tworzenia artysty, bo jeśli nie uzbiera on odpowiedniej kwoty, to po prostu nie będzie w stanie zrealizować swojego projektu, który de facto robi nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla odbiorców.
        Zatem można tu mówić o wspólnym tworzeniu, opartym na poczuciu wspólnoty i symbiozie, gdzie każdy uczestniczący nie tylko daje coś od siebie, ale czuje, że współuczestniczy w powstaniu projektu i otrzymuje coś w zamian.

Początki crowdfundingu

       Prekursorką crowdfundingu na dużą skalę w świecie artystycznym jest Amanda Palmer – muzyk, wokalistka, performerka, która po rozstaniu z firmą fonograficzną, postanowiła pójść własną drogą. Nie bazowała ona jednak na typowej niezależności, w której miałaby samodzielnie finansować nagrywanie i wydawanie płyt, ale wręcz przeciwnie, postawiła świadomie na zależność od swoich słuchaczy i fanów, prosząc ich o finansowe wsparcie.
      
        Jak pisze na swoim blogu Łukasz Supergan – podróżnik, finansujący swoje podróże na portalach crowdfundingowych: „Crowdfunding nie oznacza niezależności – to współzależność i współodpowiedzialność twórcy i odbiorcy. Stajemy się zależni od innych ludzi, ale niezależni od podmiotów nastawionych wyłącznie na zysk – na przykład wydawców książek czy muzyki." - źródło: http://natlok.pl/10-zasad-crowdfundingu-dzieki-ktorym-sfinansujesz-swoja-podroz/

        Przykład Amandy Palmer jest o tyle niesamowity, że już podczas swojej pierwszej akcji crowdfundingowej na wydanie nowej płyty zebrała wielokrotnie więcej, niż pierwotnie zakładała, a mianowicie aż 1.2 miliona dolarów (!), przez co udowodniła wytwórniom płytowym, że można tworzyć muzykę, którą się czuje i którą mogą kochać ludzie, a nie musi być to muzyka tworzona pod dyktando firmy, tylko po to, aby trafiła do oczekiwanego typu odbiorcy i przynosiła sowite zyski firmom fonograficznym.
          Amanda nie wymagała od publiczności, by ta płaciła za jej twórczość, ale sprawiła, że ludzie sami chcieli za nią płacić. Pięknie to sama opisuje w swoim wystąpieniu:



            Przykład tej artystki oraz wielu innych twórców, pokazuje, że wytworzył się i funkcjonuje bardzo dobrze nowy system nie tylko finansowania działalności artystycznej, funkcjonujący poza korporacyjnymi zależnościami, ale przede wszystkim zjawisko bliskiej współpracy między twórcami, a odbiorcami. To nie jest nawet typowa relacja sprzedawca/klient czy producent/konsument, ale jest to współdziałanie ramię w ramię dla realizacji projektu, który przyniesie radość wszystkim zaangażowanym.

              

Skąd wzrastająca popularność crowdfundingu w Polsce?

             W Polsce zjawisko crowdfundingu robi się już coraz bardziej popularne i coraz więcej ludzi przyjmuje ze zrozumieniem i aprobatą fakt, że artyści, twórcy proszą o finansowe wsparcie na rzecz realizacji swoich projektów. Wielu z nich decyduje się na taki ruch, ponieważ obecnie jest znacznie trudniej niż kiedyś o mecenat ze strony firm czy instytucji, które same szukają oszczędności, próbując zniwelować negatywny wpływ kryzysu na rynkach ekonomicznych na swoją działalność, bądź oczekują od twórców bezpośredniej rekompensaty w postaci np. promocji ich produktów czy usług, co nie zawsze jest spójne z ideologią artysty pozostawania niezależnym i często niezbyt dobrze oceniane przez odbiorców.
              Aktualnie w dobie swobodnego dostępu do muzyki w Internecie i drastycznie spadającej sprzedaży płyt, artystów po prostu nie stać na ponoszenie ryzyka finansowania swoich projektów z własnych środków, szczególnie w przypadku artystów funkcjonujących ze swoją twórczością poza nurtem muzyki stricte popularnej, dlatego wielu z nich twierdzi, że twórczość muzyczna w dzisiejszej rzeczywistości wkrótce umrze. Ja nie jestem aż takim pesymistą, bo myślę, że artyści będą tworzyć zawsze, nawet w najtrudniejszych warunkach, tylko niestety często będzie się to odbijało na jakości powstających projektów. Już teraz się zdarza, że artyści z braku środków finansowych rezygnują z profesjonalnych nagrań studyjnych wersji utworów na rzecz umieszczania w Internecie nagrań video live, często w niskiej jakości.   A nie chcielibyśmy chyba stracić możliwości słuchania nowej, autorskiej muzyki w dobrej technicznie jakości, gdzie każdy dźwięk jest dopracowany i dopieszczony?
              Warto też zwrócić uwagę na to, że nie ma co liczyć na wsparcie artystów przez państwo i instytucje, ponieważ one rządzą się swoimi prawami, układami, na które często nie mają wpływu ani twórcy, ani odbiorcy sztuki i nie zawsze wspierają to, co najbardziej wartościowe i potrzebne ludziom.

               Z nadzieją przychodzi tutaj crowdfunding, który daje nam wszystkim autonomiczną władzę w decydowaniu, którego artystę i jaki projekt wesprzeć. Dzięki temu możemy samodzielnie przyczynić się do tworzenia takiej kultury i sztuki, z jaką chcemy obcować, a nie biernie godzić się jedynie na tę, którą narzucają nam mainstreamowe media.

             Jako twórca i artysta niezależny, który od pewnego czasu samodzielnie wydaje płyty oraz dba o ich promocję, świadomy jednocześnie wielkiego trudu, wiążącego się z taką samodzielną drogą, życzyłbym sobie oraz moim kolegom i koleżankom, którzy zajmują się tworzeniem sztuki tylko takiego właśnie modelu finansowania pracy artystycznej, w którym to nie telewizja i radio, nie wytwórnie, nie menedżerowie, ale właśnie Wy - odbiorcy macie pierwsze słowo i w bezpośredni sposób decydujecie o losach naszej twórczości.



4 komentarze:

  1. Dobrze że ta idea została bliżej przybliżona tutaj. Nie wszyscy mogli się z Nią spotkać.
    Opinii może się na ten temat narodzić wiele. Jedne będą pozytywne inne może trochę mniej. Dla mnie ta idea jest krokiem do tego aby powróciły świetności płyt a nie tylko muzyka w interencie. Jeżeli kogoś uraziłam tym, to przepraszam, ale to tylko moje zdanie. Nie każdy musi się z nim zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz Beato. Kwestia digitalizacji muzyki to bardzo złożony temat, który jest charakterystyczny dla naszych coraz bardziej zdigitalizowanych czasów. Coraz więcej ludzi woli mieć dostęp do muzyki w jednym urządzeniu, a nie gromadzić kilogramy płyt. Zupełnie to rozumiem, choć sam nie umiem zrezygnować zupełnie z płyt, tak jak nie umie zrezygnować z papierowych książek. Trzeba byłoby się tu pochylić nad tematem legalności korzystania i rozpowszechniania muzyki w internecie oraz wynagrodzeniu dla artystów, które ją tworzą. Ale to oddzielny temat, na który kiedyś napisze szerzej.

      Usuń
  2. Brzmi bardzo ciekawie, jest to z pewnością świetna alternatywa. Ja na razie zainwestowałam zarobione przez siebie pieniądze w producję nagrań na płytę oraz teledysk, jednak materiał nadal nie przemawia do wytwórni. Być może na przyszłośc przyjrzę się idei crowdfundingu, zwracając się ku odbiorcom, a nie korporacjom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie polecam crowdfunding, chociaż trzeba wiedzieć, że to naprawdę bardzo zajmujące i czasochłonne zajęcie. Natomiast dużym plusem jest tu budowanie bliższej więzi ze swoimi fanami, a to jest ogromną wartością :)

      Usuń