Od paru tygodni, a szczególnie od
kilku dni nie może dać mi spokoju kwestia uchodźców
docierających do Europy. Dużo na ten temat czytam, analizuję
sprzeczne ze sobą stanowiska, opierając się jednocześnie na
głosie własnego sumienia i życiowych doświadczeniach, chociażby
z moich podróży, również do krajów muzułmańskich lub
muzułmańskich po części, jak np. Indie.
Oczywiście nie uważam się za żaden
autorytet w tej sprawie i tym bardziej nie jestem w stanie
przedstawić jasnego stanowiska. Wręcz przeciwnie miotam się, nie
widząc jak to wszystko ocenić. Jednocześnie staram się być
odpornym na medialne rewelacje i skandale i nie generalizować
poszczególnych przypadków negatywnych, złowrogich zachowań
uchodźców, czy też władz poszczególnych państw, niemniej
jednak, ilość relacji pisemnych i filmików, przedstawiających
nieakceptowane dla naszej kultury zachowania uchodźców jest
zatrważająca i daje do myślenia.
Chcę zaznaczyć też, że daleko mi do potępiania
muzułmanów, a tym bardziej potępiania islamu, jak to czyni wiele
osób, widząc w nim podstawowe źródło krwawych zamachów
terrorystycznych. Nie mam nic przeciwko islamowi, powiem więcej - sympatyzuję z nim, a szczególnie z jego mistycznym nurtem –
sufizmem, który jest dla mnie ogromną inspiracją w mojej muzycznej
twórczości. Niemniej jednak nie zamierzam być ślepy na chamstwo,
brak wdzięczności, postawy roszczeniowe i agresję i nie zamierzam
tego akceptować. Jestem jak najbardziej za tym, żeby uchodźcom
pomóc, ale trzeba to robić mądrze, w taki sposób, żeby zasłużyć
na szacunek z ich strony, bo póki co tego szacunku z ich strony w
ogóle nie ma, a jest jakaś przedziwna postawa roszczeniowa i dopóki
my przy całym naszym współczuciu i pragnieniu dzielenia się z
innymi, nie będziemy wymagać od innych szacunku i respektowania
naszych zasad, dopóty będzie to rodzić narastające niezadowolenie
i coraz większą roszczeniowość, które doprowadzą do agresji, co
widzimy już wśród emigrantów we Francji i Szwecji.
Nie mam pojęcia jak rozwiązać ten
problem, bo on przy całej swojej złożoności potrzebuje
zaangażowania mądrych, doświadczonych ludzi. To już zadanie dla
głów naszych państw, UE, socjologów, psychologów,
kulturoznawców, którzy specjalizują się w relacjach z Bliskim
Wschodem i Afryką.
Reasumując: pomagajmy, ale róbmy to mądrze i wymagajmy
bezwzględnie szacunku dla naszych praw, zasad i wartości.
Przy okazji zachęcam do lektury całkiem rozsądnego stanowiska w tej sprawie: Koniec błogostanu - nadchodzą imigranci autorstwa Waldemara Hoffa, profesora nadzwyczajnego w Akademii Leona Koźmińskiego