Popłynęliśmy - i z prądem i bez prądu
Premierowy koncert promujący album "Płyń" w Bemowskim Centrum Kultury 8 listopada był tak wyjątkowy i wiąże się z nim tak niesamowita historia, że absolutnie zasługuje na publikację również tu na blogu.
Próba przed koncertem na scenie przeszła pomyślnie, udaliśmy się do garderoby, żeby się przygotować i nagle zgasło światło, a pozostało jedynie górne światło awaryjne. Myślałem, że to może tylko w garderobie jakieś korki wywaliło, a tu za chwilę przychodzi organizatorka i mówi, że nie ma prądu w całym budynku i nie wiadomo kiedy wróci, czy za pół godziny, czy za godzinę, bo awaria zdaje się być poważna.
No i decyzja co robimy i co komunikujemy ludziom. W takiej sytuacji nie dało się zagrać koncertu, bo nie byliśmy przygotowani na wersję akustyczną bez nagłośnienia, poza tym w dużej sali ten dźwięk nie będzie dobrze słyszalny.
Ogarnął mnie wtedy mega smutek. Jak to? Dopiero co musiałem odwołać 2 koncerty we Wrocławiu i Krakowie z powodów finansowych, a teraz nawet tego premierowego w Warszawie nie zagram?! Dlaczego mi się to wszystko dzieje!
Niemniej jednak równolegle pojawiła się druga myśl, że nawet jeśli ten koncert trzeba będzie odwołać, to trzeba jednak wyjść do publiczności i zagrać choć parę numerów, które mają szansę zabrzmieć akustycznie, tak, żeby i dać cokolwiek, co jesteśmy w stanie, ludziom, ale też w tym całym trudnym doświadczeniu, być razem i cieszyć się muzyką, na tyle na ile mamy możliwość.
Miałem przekonanie, że tak trzeba zrobić i cieszyć się po prostu tym, co nam zostało.
Tak też zrobiliśmy i powiem Wam, że było przezabawnie i mega wesoło. Piotruś Mania – wspaniały pianista zagrał nawet na ukulele, he he! Cały stres i smutek, które się we mnie pojawiły, zniknęły dzięki wspólnemu z ludźmi śpiewaniu. I tu uwaga!! Jak kończyliśmy grać czwarty z kolei numer „Wracaj już” – prąd WRÓCIŁ!!
Przyznam, że na to już nie liczyłem, a tu taka niespodzianka!
Czy to nie jest magiczne!?
Oczywiście za chwilę rozpoczęliśmy koncert od samego początku i „popłynęliśmy z prądem” – w tych okolicznościach w zgoła innym znaczeniu, niż autor tekstu miał na myśli, he he!
I powiem Wam, że ten koncert był niesamowity. Tyle radości, wzruszeń – u nas na scenie i wśród publiczności, potem entuzjastyczne śpiewanie razem ze mną „Naprawdę jesteś” oraz „Kolorów świata”. Ten koncert był dla mnie chyba taką największą dotąd nagrodą za te wszystkie trudy i stresy, których doświadczyłem przez ostatni czas.
Dziękuję wszystkim, którzy byli wczoraj i współodczuwali razem ze mną oraz przeżywali też swoje historie w moich piosenkach. Dziękuję również tym, którzy bardzo chcieli być, ale z różnych powodów nie mogli dotrzeć. Czułem wszystkich Was wsparcie i dzięki temu jestem przekonany, że warto to robić – warto śpiewać własną muzykę i poświęcać temu w dużej mierze swoje życie.
Dziękuję wspaniałym muzykom: Piotr Mania, Sławek Berny, Maciek Szczyciński i Mateusz Szemraj, którzy nie tylko wspaniale zagrali, ale są też dla mnie mega wsparciem i czuję, że wierzą w ten projekt. Ja też wierzę, że jeszcze wiele pięknych koncertów przed nami i tak, jak nie poddałem się wczoraj, tak nie zamierzam się poddać w realizacji swoich marzeń i dalszym koncertowaniu.
Dziękuję Bemowskiemu Centrum Kultury, w tym w szczególności pani Edycie Golichowskiej za organizację i „zimną krew” w sytuacjach stresowych, całej ekipie technicznej za profesjonalną realizację koncertu oraz wszystkim zaangażowanym w organizację i promocję tego koncertu.
Dziękuje też mojej menedżerce Magdzie Wielgołaskiej za pomoc i wsparcie – też to mentalne. Jesteś wspaniałym i dobrym człowiekiem i jestem szczęśliwy, że chcesz pracować dla mnie.
Dziękuję też patronom medialnym za wsparcie promocyjne: Polska Płyta / Polska Muzyka Bemowo FM Strefa Music Art.
I na koniec dziękuję też Monice Tatianie Idzikowskiej za specjalnie stworzone dla mnie kostiumy na scenę na trasę „Płyń” – przepiękne kimona, w których się czuję wyśmienicie. 

Dziękuję, że jesteście, wspieracie mnie i znaleźliście chwilę, by to przeczytać! 



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz