niedziela, 29 grudnia 2019

2019 - podsumowanie, refleksje i BRAK PLANÓW na 2020

       Nie był to rok z fajerwerkami w życiu zawodowym, ale i od tych trzeba czasem odpocząć, bo u mnie 2018 rok obfitował w nie aż nadto chyba, o czym świadczy moja kolorowa przygoda w Indiach w programie "Dil Hai Hindustani". Niemniej jednak dużo dobrego muzycznie się działo - chociażby z projektem Natya Raaga, czy z niedawno rozpoczętym Koncertem Mantr. Występy z repertuarem indyjskim są teraz częstsze niż kiedykolwiek wcześniej, co bardzo mnie cieszy, bo pokazuje, że zainteresowanie tym tematem wśród odbiorców zaczęło wzrastać. Bardzo miłym podsumowaniem tego roku było nakręcenie odcinka programu "Gra Warszawa" dla TVP3 Warszawa, w którym wraz z Tomkiem "Ragaboyem" Osieckim opowiadaliśmy o naszych wspólnych artystycznych poczynaniach w najlepszym mieście na świecie, czyli Warszawie ;).
tu można obejrzeć: https://warszawa.tvp.pl/44816398/gra-warszawa
O tym, że to miasto jest dla mnie najlepsze do życia, przekonuję się z roku na rok coraz bardziej, mimo że i ten mijający rok obfitował w ciekawe podróże i choć wśród różnych destynacji był też obłędny Singapur, nie zmieniłem zdania co do naszej stolicy ;) 
     A co do podróży tegorocznych, to na liście znalazło się sporo miejsc: 
  ⇒ ponownie Tajlandia - wakacyjnie, w przyjacielskim gronie,
  ⇒ Monachium - przyjacielskie odwiedziny
  ⇒ Indie z 2 koncertami w New Delhi i Kalkucie, 
  ⇒ Rosja i Sankt Petersburg, a w nim krótki koncert i chłonięcie atmosfery białych nocy
  ⇒ Ryga (Łotwa) - 3 godzinny wypad dzięki spóźnionym liniom lotniczych AirBaltic w drodze      powrotnej z Rosji
  ⇒ po raz pierwszy Puszcza Białowieska i zachwyt dziewiczą przyrodą
  ⇒ Singapur i Bali - znowu wakacyjnie
  ⇒ Paryż - wyjazd z okazji urodziny mojej Mamy
  ⇒ i ostatnio Zakopane - świątecznie i prawdziwie zimowo :) 

   Przyznam, że ten rok nie był tak pracowity pod względem zawodowym jak niektóre poprzednie lata, ale za to miałem więcej czasu na zajmowanie się ogrodem, jazdą na rowerze, praktyką jogi, czytaniem i szukaniem inspiracji oraz pracą nad sobą, również pod okiem coacha. Rozpocząłem proces ponownego szukania siebie i swojej drogi życiowej na kolejne lata, bo to, co robiłem do tej pory, w dotychczasowej formie tak jakby się wyczerpuje, a ja powoli przewartościowuje swoje sprawy. Jak się okazuje, ten proces jest dużo bardziej powolny i skomplikowany niż mi się na początku wydawało i wymaga ogromnej cierpliwości. Czuję, że niewskazane jest ciśnienie i walka z uciekającym czasem, ale nauka wsłuchiwania się w siebie i szukania wewnętrznej równowagi. Wierzę, że  czasem dowiem się, co mam robić i dokąd iść.  Dlatego nie robię planów na 2020 rok ani na żaden kolejny. Będzie, co ma być. Nie planuję w nadchodzącym roku nagrywać kolejnej płyty, bo w tym momencie nie czuję się na nią psychicznie, emocjonalnie i intelektualnie gotowy. Czuję często z zewnątrz presję, że powinienem coś nowego solowego wydać, albo, że powinienem zrobić coś, co pomogłoby mi wypłynąć na mainstreamową powierzchnię show biznesu, ale coraz bardziej jestem na tę presję głuchy i nieczuły i przyznam, że czuję się z tą "nieczułością" coraz lepiej ;) 
Termin "kariera" stopniowo traci na wartości dla mnie, a doceniam coraz bardziej proste życie "tu i teraz", wśród drogich dla mnie ludzi, przyrody i wartościowej sztuki oraz w towarzystwie siebie samego i swojego wewnętrznego dziecka. 
Z takim podejściem pewnie nie dorobię się własnego majątku, który mi da opokę na starość, ale co mi tam! Nie chcę brać udziału w wyścigu szczurów i tracić esencję prawdziwego życia tylko po to, by zapewnić sobie komfort, zabezpieczyć się finansowo i może jeszcze podreperować kruche ego. Szkoda na to moim zdaniem energii. Będzie co ma być, a ja wierzę, że Bóg ma dla mnie jakiś plan i się o mnie zatroszczy. Tylko niech sobie nikt nie myśli, że idę w stronę bezczynności. Co to, to nie! To nie w moim stylu. Natomiast czuję coraz bardziej, że moim celem nie jest gloria i mamona, a życie blisko natury i realne dzielenie się swoim talentem i doświadczeniem z drugim człowiekiem. Natomiast jeśli kiedyś ta mamona i gloria jakimś tajemniczym zbiegiem okoliczności staną się moim udziałem, to z otwartością serca je przyjmę i mam nadzieję, że mądrze sobie z nimi poradzę, ale nie życzę sobie tego w zbyt dużej ilości, bo to mogłoby zbyt skomplikować mi moje życie wewnętrzne. Ale jak pisałem wcześniej: będzie, co ma być. 

     Tymczasem życzę sobie i Wam w Nowym Roku jeszcze większej uważności na to, co się dzieje na świecie i uważności na siebie nawzajem oraz może przede wszystkim na siebie samą/samego, bo od samoświadomości zaczyna się budowanie dobra i dzielenie się nim z innymi. Nie dajmy się przy tym ponosić negatywnym emocjom i ulegać katastroficznym wizjom, ale szukajmy i wdrażajmy pozytywne rozwiązania, by małymi krokami czynić ten świat lepszym.  

1 komentarz: