niedziela, 6 września 2015

Parę słów o uchodźcach: "Pomagajmy, ale róbmy to mądrze i wymagajmy bezwzględnie szacunku dla naszych praw, zasad i wartości"


     Od paru tygodni, a szczególnie od kilku dni nie może dać mi spokoju kwestia uchodźców docierających do Europy. Dużo na ten temat czytam, analizuję sprzeczne ze sobą stanowiska, opierając się jednocześnie na głosie własnego sumienia i życiowych doświadczeniach, chociażby z moich podróży, również do krajów muzułmańskich lub muzułmańskich po części, jak np. Indie.
Oczywiście nie uważam się za żaden autorytet w tej sprawie i tym bardziej nie jestem w stanie przedstawić jasnego stanowiska. Wręcz przeciwnie miotam się, nie widząc jak to wszystko ocenić. Jednocześnie staram się być odpornym na medialne rewelacje i skandale i nie generalizować poszczególnych przypadków negatywnych, złowrogich zachowań uchodźców, czy też władz poszczególnych państw, niemniej jednak, ilość relacji pisemnych i filmików, przedstawiających nieakceptowane dla naszej kultury zachowania uchodźców jest zatrważająca i daje do myślenia. 

    Chcę zaznaczyć też, że daleko mi do potępiania muzułmanów, a tym bardziej potępiania islamu, jak to czyni wiele osób, widząc w nim podstawowe źródło krwawych zamachów terrorystycznych. Nie mam nic przeciwko islamowi, powiem więcej - sympatyzuję z nim, a szczególnie z jego mistycznym nurtem – sufizmem, który jest dla mnie ogromną inspiracją w mojej muzycznej twórczości. Niemniej jednak nie zamierzam być ślepy na chamstwo, brak wdzięczności, postawy roszczeniowe i agresję i nie zamierzam tego akceptować. Jestem jak najbardziej za tym, żeby uchodźcom pomóc, ale trzeba to robić mądrze, w taki sposób, żeby zasłużyć na szacunek z ich strony, bo póki co tego szacunku z ich strony w ogóle nie ma, a jest jakaś przedziwna postawa roszczeniowa i dopóki my przy całym naszym współczuciu i pragnieniu dzielenia się z innymi, nie będziemy wymagać od innych szacunku i respektowania naszych zasad, dopóty będzie to rodzić narastające niezadowolenie i coraz większą roszczeniowość, które doprowadzą do agresji, co widzimy już wśród emigrantów we Francji i Szwecji.
    Nie mam pojęcia jak rozwiązać ten problem, bo on przy całej swojej złożoności potrzebuje zaangażowania mądrych, doświadczonych ludzi. To już zadanie dla głów naszych państw, UE, socjologów, psychologów, kulturoznawców, którzy specjalizują się w relacjach z Bliskim Wschodem i Afryką.

    Reasumując: pomagajmy, ale róbmy to mądrze i wymagajmy bezwzględnie szacunku dla naszych praw, zasad i wartości.  

    Przy okazji zachęcam do lektury całkiem rozsądnego stanowiska w tej sprawie: Koniec błogostanu - nadchodzą imigranci  autorstwa Waldemara Hoffa, profesora nadzwyczajnego w Akademii Leona Koźmińskiego 

2 komentarze:

  1. Obawiam się, że tego problemu tak łatwo nie da się rozwiązać. Przyjęcie uchodźców nie jest rozwiązaniem - a jeśli nawet, to jedynie w bardzo krótkoterminowej perspektywie. Przecież w ślad za pierwszymi uchodźcami przyjadą następni. A ilu jeszcze w ramach "łączenia rodzin"? I myślę, że tego najbardziej obawiają się ci, którzy dziś otwarcie przyznają się, że są przeciwko przyjęciu uchodźców. Poniekąd nie można im się dziwić. Nie znam islamu jako religii, więc trudno mi się na ten temat wypowiadać z tej perspektywy. I jeśli chodzi o mnie, nie przeraża mnie samo wyznanie. Natomiast mieszkając parę ładnych lat we Francji widziałam, jak wygląda "asymilacja" azylantów z byłych kolonii francuskich, a mieszkając w Niemczech widziałam problemy z emigrantami z Turcji. Przekładając to teraz na nasz kraj, nasze warunki, nasze problemy z którymi się borykamy - obawiam się, że nas to przerośnie. I jakkolwiek jestem jak najbardziej za pomocą osobom pokrzywdzonym - to w sytuacji, gdy w naszym własnym kraju jest spory odsetek ludzi żyjących na granicy ubóstwa, kiedy mówi się, że nasze dzieci są najbiedniejszymi dziećmi w Europie, gdy emeryta nie stać na wykupienie leków pomimo iż przepracował całe swoje życie sumiennie płacąc ZUS - to wizja przyjęcia iluś tysięcy (bo te 2 tyś o których słyszymy w tv to tylko wstęp do właściwej liczby) uchodźców, którym trzeba będzie zapewnić dach nad głową, pieniądze, edukację dla dzieci budzi mój sprzeciw. Nie mówiąc już o kulturze zachowania, o której Ty piszesz w swoim poście. Świat chyba zwariował, że w ogóle dopuszczono do powstania takiej sytuacji, a zamiast zastanawiać się nad rozwiązaniami tu - w Europie, należałoby chyba zastanowić się co zrobić, by ci wszyscy ludzie mogli żyć godnie u siebie we własnym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej byłoby po prostu zastanowić się, tak jak piszesz, co zrobić, by uchodźcy mogli żyć godnie we własnym kraju, ale to wymaga podjęcia dialogu z władzami tych państw. To na pewno będzie bardzo trudne, bo różnice kulturowe, ustrojowe i wyznaniowe się kłaniają, a poza tym liche stosunki dyplomatyczne. No ale to najwyższy czas, by zacząć budować solidny most porozumienia między nami, a krajami muzułmańskimi. Wierzę, że może być już tylko lepiej w tej kwestii.

      Usuń