niedziela, 2 sierpnia 2020

Tęcza a profanacja

Nie uważam wieszania tęczowych flag przy figurze Chrystusa, czy wcześniej robienie tęczowej aureoli wokół wizerunku Matki Boskiej Królowej Polski, czy nawet niesłusznie okrytej złą sławą "cipkomaryjki" za profanację. Tak, jak twórcy tych aktów uważam, że zarówno Jezus, jak i jego matka nie potępialiby osób LGBT, ale okazywaliby im miłość i akceptację, dlatego nie pogardziliby tęczową flagą symbolizującą m.in. równość w różnorodności. Nie poczuliby się też obrażeni symbolami płodności użytymi w połączeniu z symbolami chrześcijańskimi, co było przed wiekami często stosowane w sztuce ludowej. ALE JEST TO TYLKO MOJA OPINIA!!! Mimo wszystko uważam, że tego typu akty, mimo swoich często dobrych intencji są w obecnej sytuacji wewnętrznego sporu ideologicznego bardzo SZKODLIWE, a ich wykonawcom brakuje inteligencji emocjonalno-społecznej oraz cierpią na przerost ego, które w ich przypadku podbudowuje często dodatkowo gruntowne wykształcenie w zakresie m.in. antropologii kultury oraz szeroko rozumianej sztuki, przez co mogą się czuć lepsi i światlejsi od ogółu społeczeństwa.
               Przecież chyba nie łatwo zrozumieć, że ludzie, którzy nie są obeznani ze sztuką i nie potrafią spojrzeć obiektywnie na inne kultury, a są tradycjonalistami i do tego są religijni, poczują się urażeni każdą próbą ingerencji w święte dla nich symbole! Czy Ci wszyscy działacze społeczni i artyści nie mogą w końcu schować swojego przerośniętego inteligenckiego ego w kieszeń i zrozumieć, że spora część społeczeństwa i tak nie zrozumie ich działań i będzie reagować agresją, a podziały między nami będą się pogłębiać?!
                Tak jak pisałem na początku - mnie te działania symboliczne się podobają i do mnie przemawiają, ale ja po pierwsze jestem artystą, po drugie mam wyższe wykształcenie humanistyczne (w tym po kilka semestrów z antropologii kulturowej i filozofii), a po trzecie nie jestem od pewnego czasu związany z żadną religią i wydaje mi się, że te akty z założenia nie są adresowane do ludzi takich jak ja - czyli generalnie otwartych i tolerancyjnych, tylko mają przemówić do ogółu społeczeństwa i również osób, które mają gdzieś tę całą naszą inteligencką symbolikę i archetypy!
Chcecie, by nasz naród się zjednoczył, chcecie tolerancji dla różnorodności? To spróbujcie mowić językiem, który jest zrozumiały dla wszystkich. Jesteście tacy tolerancyjni i otwarci? To spróbujcie też szanować czyjąś religijność, pobożność oraz emocjonalne przywiązanie do symboli religijnych i państwowych.

czwartek, 28 maja 2020

"Himalaje. W poszukiwaniu joginów" - moja rekomendacja książki


📖 Trzymam w ręku wspaniałą książkę “Himalaje. W poszukiwaniu joginów”, z którą nadal nie mogę się rozstać, choć przeczytałem ją już dwukrotnie, jak zwykle robiąc notaki i zaznaczając istotne dla mnie fragmenty.
📖 Książka stanowi relację z dwóch podróży do Indii mojej znajomej Niny Budziszewskiej Nina Budziszewska – indolożki o tytule doktora, adiunkta Zakładu Filologii Indyjskiej Studiów Klasycznych, Śródziemonomorskich i Orientalnych Uniwersytetu Wrocławskiego oraz kierowniczki studiów podyplomowych z zakresu jogi klasycznej. Autorka zabiera czytelników w swoje dwie podróże w Himalaje oraz do kilku innych kluczowych dla jogi miejsc w Indiach. Celem tych wypraw było poznanie jogi i jej filozofii u samego źródła oraz skonfrontowanie tego doświadczenia ze swoją wcześniej zdobytą wiedzą i wyobrażeniami . Nina opisuje swoje niezwykłe podróżnicze przygody, pełne trudów i wyzwań, które stawiały przed nią nieokiełznane i dzikie, a jednocześnie mistyczne Himalaje oraz pełne spotkań i rozmów z ciekawymi osobami, w tym lokalnymi joginami. Książka ta na pewno może być praktycznym przewodnikiem, do których klasztorów, czy aśramów warto się udać i jakich przeszkód, ale i zachwytów można doświadczyć np. podczas himalajskich podróży publicznym transportem.
📖 Natomiast książka ta to przede wszystkim rozważania na temat jogi, medytacji i ich wpływu na transformację człowieka i to właśnie te treści pochłonęły mnie najbardziej. Autorka w objaśnieniach i rozważaniach odwołuje się do gruntownej wiedzy akademickiej nie tylko na temat samej jogi, ale ogólnie kultury Indii, co czyni czytane treści niezwykle ciekawymi, tworzącymi dużo szerszy kontekst. Ponadto można tak wiele dowiedzieć się o różnych praktykach jogicznych: klasycznych na podstawie Jogasutr Patandźalego, tantrze, praktykach tybetańskich, hatha-jodze czy o jodze kundalini. Dla mnie osobiście, jako osoby, która od niedawna samodzielnie studiuje teorię jogi ta książka pozwoliła jeszcze bardziej otworzyć oczy na bogactwo tej dziedziny, jej wielką głębię i niezwykle silne osadzenie w realiach codziennej egzystencji.
📖 Polecam wcześniej albo jednocześnie/naprzemiennie, zanim przebrnie się przez serwowaną przez autorkę teorię, sięgnąć też po “Psychologię Jogi” Maciej Wieloboba, która jest przystępną i uporządkowaną analizą Jogasutr Patandźalego, a te powinny stanowić podstawę wiedzy każdego jogina bez wględu na to, którą ścieżką jogiczną podąża. Ja tę książkę przestudiowałem gruntownie wcześniej i pewnie dzięki temu z “Himalajami...” swobodniej chłonąłem i pogłębiałem tę wiedzę, niż gdybym był w temacie zupełnie zielony. Niemniej jednak nie obawiajcie się – Nina Budziszewska pisze tak ciekawie i barwnie, że nawet niezwykle zaawansowane opisy teoretyczno-filozoficzne nie wydadzą się Wam za ciężkie.
📖 Jestem pewien, że do książki “Himalaje. W poszukiwaniu joginów” będę wielokrotnie wracał, a na pewno zabiorę ją ze sobą kiedyś w moją wymarzoną podróż w tamte tereny. Póki co dziesięć lat temu dotarłem jedynie do podnóży tych wspaniałych gór - do Rishikesh, do aśramu Swami Rama Sadhaka Grama, gdzie spędziłem 3 tygodnie ucząc się medytacji i śpiewając. Myślę, że niedługo pora na wyprawę w głąb tej niezwykłej krainy jogi. 🕉 🏔
Książkę możecie nabyć tutaj:
Zapraszam Was też do odwiedzenia bloga autorki, na którym znajdziecie ciekawe wpisy o jej podróżach, jodze i Indiach


czwartek, 2 kwietnia 2020

O prawdzie i innych sprawach dużej wagi - refleksje po lekturze "Ksiąg Jakubowych"







"A prawda jest jak sękacz, składa się z wielu warstw, które kręcą się wokół siebie, raz siebie zawierają, a raz same są zawierana przez inne. Prawda to jest coś, co można wyrażać wieloma opowieściami, bo jest jak ten ogród, do którego weszli mędrcy: każdy widział co innego".


Witajcie moi Drodzy! Dziś ostatecznie zakończyłem lekturę "Ksiąg Jakubowych" Olgi Tokarczuk i muszę przyznać, że to była zaiste wielka podróż! Nie ukrywam, że była ona czasochłonna i męcząca, zważywszy nie tyle na objętość książki (900 stron!), co na niezliczoną ilość postaci i wątków, a u mnie z pamięcią do imion i nazwisk, czy w ogóle z pamięcią (jak niektórzy dobrze wiedzą) jest nie najlepiej ;) Nauczony doświadczeniem, zawsze do lektury książek siadam z karteczką, na której notuje sobie imiona z krótkim opisem osób, a pewne ciekawe wątki i myśli wraz z numerami stron na których można je odnaleźć, notuję sobie ołówkiem na pierwszych stronicach książki, które mają zwykle dużo wolnego miejsca. Dzięki temu podczas lektury mogę sobie pewne łatwo ulatujące dane odświeżyć, a po zakończonej lekturze sprawnie wrócić do tych najciekawszych i najistotniejszych według mnie fragmentów. Gdyby nie ta strategia, to pewnie nie przebrnąłbym nawet przez pierwsze sto stron...
Na szczęście moje indywidualne problemy podczas czytania tej powieści były zaledwie mikro przeszkodą w tej arcyciekawej i bardzo wciągającej podróży. Historia tytułowego Jakuba, osadzona mocno w realiach społecznych i politycznych Rzeczypospolitej XVIII w. jest tak niesamowita, że wydaje się wręcz niewiarygodna, aczkolwiek jest jednak prawdziwa, a przynajmniej podparta wiarygodnymi źródłami historycznymi. 
Dla mnie to powieść o wielu ważnych aspektach życia ludzkiego, jak godność, równość, szacunek wobec innych, duchowość i rola Boga w życiu człowieka, jak i poszukiwanie prawdy. Myślę, że każdy tam może znaleźć coś ważnego dla siebie.
Kolejną korzyścią z lektury jest dla mnie powtórka z historii, a może raczej próba zrozumienia pewnych wydarzeń na nowo, z innych, nowych punktów widzenia, co w konsekwencji czyni ten obraz bardziej złożonym, nieoczywistym i przez to bardziej fascynującym i trapiącym, szczególnie w aktualnych, tak niepewnych społecznie i politycznie czasach. 

Polecam Wam lekturę recenzji, a może bardziej analizy tego dzieła autorstwa literaturoznawcy prof. Przemysława Czaplińskiego 

Ciekawy wywiad z autorką na temat tej książki, w którym tłumaczy ona bliżej, opisywane w książce zjawiska i wydarzenia znajdziecie tutaj:



A czy ktoś z Was czytał już "Księgi Jakubowe"? Podzielcie się proszę wrażeniami w komentarzach.

Pozdrawiam Was serdecznie w tych trudnych czasach zarazy. Trzymajcie się zdrowo i dzielnie! 

Michał