Parę dni temu byłem na koncercie Buiki we Wrocławiu w niedawno oddanym do użytku Narodowym Forum Muzyki.
Nie zawiodłem się :) To była wspaniała muzyczno-duchowa uczta, w której
Buika zaczęła od prezentowania swoich afrykańskich korzeni, stopniowo
przechodząc do flamenco, na którym się wychowała, jednocześnie w
niezwykle smaczny i energetyczny sposób miksując te dwa, wcale nie tak
odległe od siebie światy, zahaczając nawet o rocka! Uwielbiam takich
wszechstronnych artystów, którzy nie zamykają się na jeden gatunek,
tylko bawią się różnymi stylami w niczym nieograniczony sposób. Będzie
to jednak smaczne tylko pod warunkiem, jeśli dany artysta ma ku temu
predyspozycje wykonawcze, wyrobiony gust oraz dojrzałość, a tych Buika
ma tak pod dostatkiem, że mogłaby obdzielić nimi nie jednego artystę.
A tak poza tym, to dawno nie otrzymałem na koncercie tak wiele uśmiechu i pozytywnej energii od śpiewaczki, która, na co warto zwrócić uwagę, w swoich utworach śpiewa często o bólu i cierpieniu.
Poniżej umieszczam mistrzowski duet sprzed 5 lat: Javier Limon i Buika
A tak poza tym, to dawno nie otrzymałem na koncercie tak wiele uśmiechu i pozytywnej energii od śpiewaczki, która, na co warto zwrócić uwagę, w swoich utworach śpiewa często o bólu i cierpieniu.
Poniżej umieszczam mistrzowski duet sprzed 5 lat: Javier Limon i Buika
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz