Niektórzy z Was dowiedzieli się
już z mojego facebooka o uruchomionej przeze mnie akcji na portalu
polakpotrafi.pl, mającej na celu zebranie funduszy na nagranie mojego albumu. Postanowiłem więc napisać szerzej na temat
samej idei crowdfundingu, by przybliżyć ją osobom, które do tej pory nie miały z nią styczności.
Czym jest crowdfunding?
Crowdfunding rozwija się prężnie
dzięki powszechności Internetu i portali społecznościowych. Angielska
nazwa wskazuje na fundowanie czegoś przez grupę ludzi, społeczność - w języku polskim spotyka się określenie
„finansowanie społecznościowe”, ale nie należy tego utożsamiać ze zbiórką
charytatywną na jakiś cel dobroczynny.
Akcja crowdfundingowa
z założenia polega na tym, że w ustalonym czasie twórca ma uzbierać określoną
kwotę, potrzebną na zrealizowanie projektu. Osoby uczestniczące w akcji poprzez jej wsparcie nie tylko wspierają projekt, ale często ich zaangażowanie w ogóle warunkuje jego powstanie. Czym różni się to zatem od zwykłej akcji charytatywnej? Otóż osoby wspierające projekt za określony poziom wsparcia otrzymują konkretne profity - "nagrody", które w normalnych okolicznościach często trudno zdobyć, jak np. płytę czy książkę z autografem, czy specjalną dedykacją dla osoby wspierającej, bądź kogoś bliskiego,
zaproszenie na udział w jakimś wydarzeniu jak premierowy koncert, czy możliwość śledzenia procesu powstawania projektu jak nagrania, czy filmiki powstałe podczas pracy zespołu nad płytą i wiele innych atrakcji, które nie są dostępne dla innych. Dzięki dużej ilości osób zaangażowanych, wpłacających nawet drobne kwoty, często udaje się zrealizować duże i kosztowne projekty, na które w dzisiejszych czasach trudno byłoby znaleźć sponsora.
Ważną zasadą większości portali crowdfundingowych, na których projekty z założenia mają być finansowane w całości lub przeważającej części przez wspierających jest to, że jeśli nie
uda się zebrać założonej kwoty w odpowiednim czasie, to akcja crowdfundingowa kończy się fiaskiem, a wszystkie pieniądze wracają w
całości do osób, które ją wspierały. Takie rozwiązanie tym bardziej buduje
poczucie współodpowiedzialności odbiorców za proces tworzenia
artysty, bo jeśli nie uzbiera on odpowiedniej kwoty, to po prostu
nie będzie w stanie zrealizować swojego projektu, który de facto
robi nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla odbiorców.
Zatem można tu mówić o wspólnym
tworzeniu, opartym na poczuciu wspólnoty i symbiozie, gdzie każdy
uczestniczący nie tylko daje coś od siebie, ale czuje, że współuczestniczy w powstaniu projektu i otrzymuje coś w zamian.
Początki crowdfundingu
Prekursorką crowdfundingu na dużą
skalę w świecie artystycznym jest Amanda Palmer – muzyk,
wokalistka, performerka, która po rozstaniu z firmą
fonograficzną, postanowiła pójść własną drogą. Nie bazowała
ona jednak na typowej niezależności, w której miałaby
samodzielnie finansować nagrywanie i wydawanie płyt, ale wręcz
przeciwnie, postawiła świadomie na zależność od swoich słuchaczy
i fanów, prosząc ich o finansowe wsparcie.
Jak pisze na swoim blogu Łukasz
Supergan – podróżnik, finansujący swoje podróże na portalach
crowdfundingowych: „Crowdfunding nie oznacza niezależności – to
współzależność i współodpowiedzialność twórcy i odbiorcy.
Stajemy się zależni od innych ludzi, ale niezależni od podmiotów
nastawionych wyłącznie na zysk – na przykład wydawców książek
czy muzyki." - źródło:
http://natlok.pl/10-zasad-crowdfundingu-dzieki-ktorym-sfinansujesz-swoja-podroz/
Przykład Amandy Palmer jest o tyle
niesamowity, że już podczas swojej pierwszej akcji crowdfundingowej
na wydanie nowej płyty zebrała wielokrotnie więcej, niż
pierwotnie zakładała, a mianowicie aż 1.2 miliona dolarów (!), przez co udowodniła wytwórniom płytowym, że można tworzyć muzykę, którą się czuje i którą mogą kochać ludzie, a nie musi być to muzyka tworzona pod dyktando firmy, tylko po to, aby trafiła do oczekiwanego typu odbiorcy i przynosiła sowite zyski firmom fonograficznym.
Amanda nie wymagała od publiczności,
by ta płaciła za jej twórczość, ale sprawiła, że ludzie sami
chcieli za nią płacić. Pięknie to sama opisuje w swoim
wystąpieniu:
Przykład tej artystki oraz wielu
innych twórców, pokazuje, że wytworzył się i funkcjonuje bardzo
dobrze nowy system nie tylko finansowania działalności
artystycznej, funkcjonujący poza korporacyjnymi zależnościami, ale
przede wszystkim zjawisko bliskiej współpracy między twórcami, a
odbiorcami. To nie jest nawet typowa relacja sprzedawca/klient czy
producent/konsument, ale jest to współdziałanie ramię w ramię
dla realizacji projektu, który przyniesie radość wszystkim
zaangażowanym.
Skąd wzrastająca popularność crowdfundingu w Polsce?
W Polsce zjawisko crowdfundingu robi
się już coraz bardziej popularne i coraz więcej ludzi przyjmuje ze
zrozumieniem i aprobatą fakt, że artyści, twórcy proszą o
finansowe wsparcie na rzecz realizacji swoich projektów. Wielu z nich decyduje się na taki ruch, ponieważ obecnie jest
znacznie trudniej niż kiedyś o mecenat ze strony firm czy instytucji, które same szukają oszczędności, próbując zniwelować negatywny wpływ
kryzysu na rynkach ekonomicznych na swoją działalność, bądź oczekują od twórców bezpośredniej rekompensaty w postaci np. promocji ich produktów czy usług, co nie zawsze jest spójne z ideologią artysty pozostawania niezależnym i często niezbyt dobrze oceniane przez odbiorców.
Aktualnie w dobie swobodnego dostępu do muzyki w Internecie i drastycznie spadającej sprzedaży płyt, artystów po prostu nie stać na ponoszenie ryzyka finansowania swoich projektów z własnych środków, szczególnie w przypadku artystów funkcjonujących ze swoją twórczością poza nurtem muzyki stricte popularnej, dlatego wielu z nich twierdzi, że twórczość muzyczna w dzisiejszej rzeczywistości wkrótce umrze. Ja nie
jestem aż takim pesymistą, bo myślę, że artyści będą
tworzyć zawsze, nawet w najtrudniejszych warunkach, tylko niestety często będzie się to odbijało na jakości powstających projektów. Już teraz się zdarza, że artyści z braku środków finansowych rezygnują z profesjonalnych nagrań studyjnych wersji utworów na rzecz umieszczania w Internecie nagrań video live, często w niskiej jakości. A nie
chcielibyśmy chyba stracić możliwości słuchania nowej, autorskiej muzyki
w dobrej technicznie jakości, gdzie każdy dźwięk jest dopracowany
i dopieszczony?
Warto też zwrócić uwagę na to,
że nie ma co liczyć na wsparcie artystów przez państwo i
instytucje, ponieważ one rządzą się swoimi prawami, układami, na
które często nie mają wpływu ani twórcy, ani odbiorcy sztuki i
nie zawsze wspierają to, co najbardziej wartościowe i potrzebne
ludziom.
Z nadzieją przychodzi tutaj
crowdfunding, który daje nam wszystkim autonomiczną władzę w
decydowaniu, którego artystę i jaki projekt wesprzeć. Dzięki temu
możemy samodzielnie przyczynić się do tworzenia takiej kultury i
sztuki, z jaką chcemy obcować, a nie biernie godzić się jedynie na
tę, którą narzucają nam mainstreamowe media.
Jako twórca i artysta niezależny,
który od pewnego czasu samodzielnie wydaje płyty oraz dba o ich
promocję, świadomy jednocześnie wielkiego trudu, wiążącego się
z taką samodzielną drogą, życzyłbym sobie oraz moim
kolegom i koleżankom, którzy zajmują się tworzeniem sztuki tylko takiego właśnie modelu finansowania
pracy artystycznej, w którym to nie telewizja i radio, nie
wytwórnie, nie menedżerowie, ale właśnie
Wy - odbiorcy macie pierwsze słowo i w
bezpośredni sposób decydujecie o losach naszej twórczości.
Dobrze że ta idea została bliżej przybliżona tutaj. Nie wszyscy mogli się z Nią spotkać.
OdpowiedzUsuńOpinii może się na ten temat narodzić wiele. Jedne będą pozytywne inne może trochę mniej. Dla mnie ta idea jest krokiem do tego aby powróciły świetności płyt a nie tylko muzyka w interencie. Jeżeli kogoś uraziłam tym, to przepraszam, ale to tylko moje zdanie. Nie każdy musi się z nim zgodzić.
Dziękuję za komentarz Beato. Kwestia digitalizacji muzyki to bardzo złożony temat, który jest charakterystyczny dla naszych coraz bardziej zdigitalizowanych czasów. Coraz więcej ludzi woli mieć dostęp do muzyki w jednym urządzeniu, a nie gromadzić kilogramy płyt. Zupełnie to rozumiem, choć sam nie umiem zrezygnować zupełnie z płyt, tak jak nie umie zrezygnować z papierowych książek. Trzeba byłoby się tu pochylić nad tematem legalności korzystania i rozpowszechniania muzyki w internecie oraz wynagrodzeniu dla artystów, które ją tworzą. Ale to oddzielny temat, na który kiedyś napisze szerzej.
UsuńBrzmi bardzo ciekawie, jest to z pewnością świetna alternatywa. Ja na razie zainwestowałam zarobione przez siebie pieniądze w producję nagrań na płytę oraz teledysk, jednak materiał nadal nie przemawia do wytwórni. Być może na przyszłośc przyjrzę się idei crowdfundingu, zwracając się ku odbiorcom, a nie korporacjom...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam crowdfunding, chociaż trzeba wiedzieć, że to naprawdę bardzo zajmujące i czasochłonne zajęcie. Natomiast dużym plusem jest tu budowanie bliższej więzi ze swoimi fanami, a to jest ogromną wartością :)
Usuń